Facebook Instagram Email

POLA STONE

  • Kategorie
    • Moda
    • Uroda
    • Lifestyle
    • Home & Design
    • Insulinooporność



Długo się zastanawiałam, kiedy będzie odpowiedni moment na taki wpis. Nie chciałam za wcześnie, ale zbyt późno też nie. Miało być 200 dni, ale przypadało to w starym roku, a chciałam w nowym, więc sami widzicie ile kombinowania ;) Jednak koniec końców postanowiłam, że to będzie 150 dni. Nie mniej, nie więcej. 150 dni. Brzmi jak wieczność, ale wiem, że czas zleci jak szalony. 150 dni. Przecież to DOPIERO i JUŻ za 5 miesięcy, tak bardzo się nie mogę doczekać! Taki rozdział w życiu, jeden z tych, co zmieniają wiele. A ile przy tym nerwów, czy wszystko będzie dobrze? Czy termin się nie przesunie? Tak naprawdę do samego końca zawsze będzie obawa o cokolwiek.

↡


↡


↡


↡


↡


↡


↡


↡


↡


↡


↡


↡


↡


↡


↡


150 dni do planowanego odbioru kluczy do naszego nowego domu! 😉

To będzie pracowity rok, tyle zadań nas czeka, tyle planowania. Najbardziej to się nie mogę doczekać efektu. W głowie mam tyle pomysłów, że już sama nie wiem co i jak chcę urządzić, a tu już nadchodzi czas, chociażby na projektowanie kuchni i mebli, które będą robione na wymiar. Zacznie się chodzenie po sklepach z AGD, wybór podłóg, farb, potem dodatków, trzeba będzie trawę w ogródku zasiać. Byle by się do świąt wyrobić.


Uciekam z miasta. Uciekam od sąsiadów, którzy w większości mają gdzieś wspólnie użytkowaną przestrzeń. Mieszkam w bloku z wielkiej płyty, gdzie 30 lat temu ludzie dostawali te mieszkania z przydziału. "Wolnoć Tomku w swoim domku", ale tu się niesie rurami, a i przez mury też hałasy dobiegają. I co z tego? Cisza nocna? Haha...


Lubię moje miasto, ale jest przereklamowane. Przepełnione blokami mieszkalnymi, wśród których znajdują się inne, nowe bloki ładowane na siłę między trzydziestoletnie już budynki, a sąsiedzi mogą sobie rękę podać przez okno.


Na pewno będę się dzieliła z wami postępami z placu budowy, jak i z urządzania domu, a teraz wstawię zdjęcia robione wcześniej. Powstał też nowy dział na blogu "Home & Design" gdzie będę wstawiała nie tylko zdjęcia i nowości związane z budową, ale także proces urządzania i inspiracje wnętrzarskie.

Jak idzie budowa? Jak na razie prace idą zgodnie z planem, kolejne etapy budowy są na czas. Po każdej kolejnej transzy, jaką płacimy deweloperowi, jedziemy zobaczyć jak postępują prace. W październiku byliśmy nawet w środku naszego domu. To było tak dziwne uczucie, mimo iż mury były gołe i wszystko takie rozgrzebane, to oczami wyobraźni widziałam nas siedzących na kanapie, oglądających film, dookoła półmrok, światełka, kominek. Niesamowicie 😊


Wrzucam tutaj zdjęcia z początków budowy do stanu na październik 2018. Obecnie jesteśmy przed kolejnymi oględzinami budowy, ale jest zima, mróz i śnieg łapią co kilka dni, więc pewnie prace zwolniły.

Tak zmieniał się plac budowy:
























A teraz trochę zdjęć ze środka




Szef kuchni w swoim przyszłym, małym królestwie 😋





Nie wiem co tutaj mówiłam, pewnie coś planowałam i pokazywałam, ale poza dziwna...


Przyszły ogródek. Już czuję smak grillowanego kurczaczka 😉









Do wpisu użyto zdjęcia ze strony Złote Plakaty , z której planuję kupić plakaty do dekoracji wnętrza. 💖

Zdjęcia budowy z zewnątrz zostały zrobione przez nas jak i przez dewelopera, który umieścił je na swojej stronie.

Zdjęcia wnętrza zostały zrobione przez nas.





Share
Tweet
Pin
Share
11 komentarze


Nie wiem, od czego zacząć. Może od tego, jak bardzo jestem sobą zawiedziona, że tyle czasu zmarnowałam na nic. Miało być lepiej, miało się rozwijać, ale ja utknęłam, stoję w miejscu i potrafię sobie tylko robić wyrzuty, zamiast wziąć się do pracy. Siedzę, przeglądam blogi i Instragram innych i mówię sobie "też bym tak chciała, ale dlaczego akurat mi by się miało udać?". Nie umiem sobie ostatnio powiedzieć "też bym tak chciała, bo dlaczego ma mi się nie udać?". Moja motywacja i samoocena spadły do totalnego minimum, chcę coś zrobić, ale zaraz przestaję nawet o tym myśleć, bo uważam, że ja po prostu nie potrafię czegoś zrobić tak dobrze, jak inni, przecież i tak się to nie uda. Powinno być inaczej, powinnam widzieć te cudowne plusy dookoła, mimo istniejących minusów, powinnam uwierzyć w siebie, jestem silna... i tak dalej. Co w momencie, kiedy po prostu nie czuje się silna, kiedy wiara w siebie ogranicza się do wiary w to, że przetrwam te 8 godzin w pracy i będę mogła znowu zaszyć się w domu?

Nikt za mnie nie zrobi tego, co bym chciała i ja to doskonale wiem. Sama nic nie robię, aby osiągnąć cele a czas mi po prostu przelatuje między palcami co sprawia, że się tym stresuję, stres mnie de motywuje i nic nie robię, bo nie wierzę w siebie. I tak koło się zamyka.

Jakiś czas temu pisałam na moim Instagramie motywujące posty, w których umieszczałam teksty o tym, aby się nie poddawać. To było parę miesięcy temu. Dzisiaj nie poznaje już tamtej siebie. Wtedy też spotkałam osoby, które dały mi małego kopa na start. Ja jednak za dużo wzięłam sobie do serca innych rzeczy, które mnie sprowadziły nie na ziemię, ale wręcz pod ziemię. Niektóre rzeczy, które się zmieniły, tez sprawiły, że jestem zmęczona, ale nie fizycznie. Najchętniej to bym siedziała w domu i zajmowała moje myśli gierkami na telefonie, nie musiała myśleć o tym, co będzie jutro. W głębi gdzieś chcę to zmienić i wiecie jak to sobie wyobrażam? Siebie, w postaci takiej grubej skorupy, a w środku gdzieś to ziarenko, które próbuje się rozwinąć i wybić na powierzchnię.

Ostatnie wydarzenia ani trochę nie ułatwiły temu ziarenku się przebić. Mam też wrażenie, że straciłam osobę, którą zawsze chciałam naśladować, mimo że nie zawsze było między nami dobrze. Może to przez to, że nie mam jej blisko siebie? Internet niby powinien ułatwiać taki kontakt, ale to nie jest prawda. Ludzie dawniej nie mieli takich możliwości jak dzisiaj - wideo rozmowy, wiadomości on-line, maile czy nawet sms-y. A i telefonów nie było w domach, kiedyś to można było nazwać luksusem.

Jakiś czas temu dowiedziałam się, że ten mój brak sił, senność, mgła umysłowa, problemy z pamięcią i koncentracją, bóle głowy, a nawet bóle stawów to objawy insulinooporności. Wiem też, że to moje psychiczne zmęczenie nie tylko tym jest spowodowane, ale na pewno je potęguje. IO została wykryta u mnie pod koniec 2017 roku po badaniach w szpitalu. Badania miałam robione w połowie listopada, jak tylko wyszłam ze szpitala to wzięłam się za dietę. Niestety zbyt drastycznie podeszłam do całego tematu i po około miesiącu zrezygnowałam z diety i tak do dzisiaj do niej nie wróciłam. Mam jednak plan "nowy rok nowa ja" który, mam nadzieję, się uda, a jednym z celów jest walka z IO, aby nie doprowadzić do cukrzycy typu 2. To nie będzie ani trochę łatwe na początku, zwłaszcza gotowanie potraw, dlatego, że wiele produktów do dań z książki z przepisami nie jest dostępna w osiedlowych sklepikach, a i kupując chociażby jogurt, trzeba patrzeć na jego skład. Będę musiała nauczyć się wielu rzeczy. Chleb umiem już dobry upiec, tym mogę się pochwalić ;)





Wierzę w to, że kiedy uda mi się doprowadzić swój organizm do normy to wiele się zmieni.






Share
Tweet
Pin
Share
9 komentarze
Newer Posts
Older Posts

Social Media

  • Facebook
  • Instagram

O mnie

60361539-10155975275371556-4028159860238450688-n

Paulina, lat 28. Nie umiem w bloga, ale go piszę.

Lubię długie kąpiele, dobrze zjeść i śpiewać.

Tu jest całkiem prawdziwie. Żyję życiem, nie Instagramem.

Instagram

Facebook

Pola Stone

Archiwum

  • ►  2020 (1)
    • maja (1)
  • ▼  2019 (4)
    • sierpnia (1)
    • maja (1)
    • stycznia (2)
  • ►  2018 (9)
    • września (1)
    • czerwca (1)
    • maja (1)
    • kwietnia (2)
    • marca (2)
    • lutego (2)
  • ►  2017 (2)
    • sierpnia (1)
    • lipca (1)
  • ►  2016 (6)
    • grudnia (3)
    • listopada (2)
    • października (1)

Created with by ThemeXpose